Od około 5 lat toczy się w Polsce dyskusja na temat podatków od wielkich sieci handlowych. Budżet państwa bardzo by na tym skorzystał, o ile wielkie sieci nie wymyślą sprytnych wybiegów. Nie ma się co łudzić, że w ostateczności to klienci będą pokrywać daniny na rzecz państwa. Dyskusja jednak nie milknie, choć z czasem przycichła. Coraz pewniej jednak zaczyna być mowa o opodatkowaniu sklepów internetowych, choć co do tego rząd wciąż się waha.

Oczywiste jest, że ewentualne obciążenie nowymi podatkami e-podmioty przerzucą ciężar płatności na klienta. Oczywiście, że ceny wzrosną. Niektórzy właściciele e-sklepów uspokajają próbując przekonać, że nie będą to duże podwyżki. Parlamentarny Zespół na rzecz Wspierania Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego zaproponował, aby podatkiem objąć całą sprzedaż detaliczną – zarówno prowadzoną w formie tradycyjnej, jak i internetowej.
Spora liczba przedsiębiorców, którzy prowadzą działalność w internecie, zaczyna się zastanawiać nad konstrukcją tego obciążenia. Na razie szczegółów nikt nie zna. Rząd zapewniał, że odbyły się już konsultacje w tej sprawie, choć do szerokiej opinii publicznej raczej z wielkim odzewem nikt się nie zwrócił. Ten cichy plan rządu w kwestii opodatkowania dużych sieci handlowych i przede wszystkim objęciu podatkiem także sklepów internetowych bardzo zmartwił polskich przedsiębiorców. To może spowodować spowolnienie lub nawet zatrzymanie się prężnie rozwijającej się branży internetowego handlu. A trzeba zaznaczyć, iż jej wzrost w Polsce jest jednym z najwyższych w Europie. Idą za tym wymierne korzyści finansowe. Opodatkowanie sklepów internetowych może więc odnieść negatywny skutek dla budżetu państwa, gdyż naturalną linią obrony przed takimi działaniami rządu, będzie przeniesienie działalności do naszych południowych sąsiadów. Klient tego nie odczuje, ale firma i budżet państwa już tak. Jak przekonują specjaliści sklepy internetowe są dużą konkurencją dla tradycyjnych placówek handlowych pod względem ceny. Niższe ceny, niższa marża przyciągają w roku miliony kupujących. Przeciwnicy opodatkowania e-commerce wskazują, że w chwili, gdy nałoży się podatek na e-sklepy, podniosą się ceny wystawionych w nim towarów, co w konsekwencji skończy atrakcyjność e-commerce w Polsce.

Trzeba pamiętać, że ucieczka za granicę sklepów internetowych będzie miała jeszcze jedną przykrą dla polskiego budżetu konsekwencję. Do budżetu państwa będą wpływać mniejsze zyski z tytułu choćby podatku dochodowego, CIT-u czy PIT-u od polskich pracowników. W skali kraju mogą to być znaczące wartości.
Nie czekając na opodatkowanie, jeden z liderów branży perfumeryjno-kosmetycznej w Polsce przeniósł się do Czech. Przykład ten pokazuje, że rozważany powyżej wariant jest całkiem możliwy do zrealizowania. Do tego przynosi całkiem dobre efekty marketingowe i finansowe.